Górnik to zawód, którego członkowie z oczywistych względów zamieszkują tylko wybrane regiony geograficzne. W przypadku Polski jest to głównie Górnośląski Okręg Przemysłowy, w którym na masową skalę wydobywa się węgiel kamienny używany później razem z węglem brunatnym jako główne paliwo do zasilania elektrowni cieplnych na terenie naszego kraju. Oprócz Górnego Śląska wśród górniczych regionów należy podać także inne miejsca w Polsce, w których znajdują się kopalnie, a mianowicie Dolny Śląsk, ziemia łódzka czy też chociażby Kotlina Sanu. Co prawda w Polsce surowców naturalnych nie jest zbyt wiele, ale jak już powiedziano, zwłaszcza na południu istnieją i warto z nich skorzystać.
Jak wygląda praca górnika?
Wiele osób zastanawia się jak wygląda praca górnika w dzisiejszym wydaniu. Otóż tak naprawdę niewiele zmieniło się od dłuższego czasu: górnicy nadal zjeżdżają codziennie na dół i większość życia zawodowego spędzają w egipskich ciemnościach. Co prawda wydobycie staje się coraz bardziej zmechanizowane, aczkolwiek górników nadal charakteryzuje wyjątkowo ciężka fizyczna np. załadunku węgla do wagoników na samym dole kopalni. Dalej szybem ów surowiec transportowany jest na powierzchnie, gdzie posyłany jest w świat za pomocą rozmaitych dostępnych środków.
Górnicy otrzymują pensję zazwyczaj pośrednio z budżetu kraju, ponieważ kopalnie są nadal często własnością spółek państwowych. Ich zarobki uchodzą za dosyć wysokie, ale jest to stosowna rekompensata za trudy podejmowane codziennie i ryzyko, z jakim wiążę się tak często zjeżdżanie w dół. Górnikom przysługuje również wcześniejsza emerytura, podobnie jak policjantom czy strażakom. Tutaj również należy brać poprawkę na fakt, że to praca niezwykle męcząca fizycznie i po piętnastu latach wydobycia węgla po prostu organizm szwankuje. Górnicy mają bardzo często przemęczone ciało po latach swojej pracy w kopalni – wszystkie udogodnienia dla tej grupy zawodowej są więc jak najbardziej słuszne i odpowiadają poczuciu społecznej sprawiedliwości – pracują oni bowiem niezwykle ciężko.
